wtorek, 12 czerwca 2012

O konsekwencjach "kryzysu" w Europie.

Ale najpierw o samym "kryzysie" i o tym, czemu piszę o nim w cudzysłowie.

Nie wiem czemu – ale zawsze widzę rzeczy nieco inaczej niż się je przedstawia.
Taki kryzys na przykład – wszyscy płaczą i narzekają na srożący się kryzys a ja mimo usilnych starań jakoś go nie widzę.
I to nie dlatego, że jestem ślepy – raczej dlatego że jeśli widzę coś co ma cztery łapy, macha ogonem i szczeka to stwierdzam, że mam do czynienia z psem.
Nie z kozą, stodołą czy nowym modelem telewizora.
Kiedy czytam, że sprzedaż detaliczna (a więc i produkcja) bije wszelkie rekordy, że np. sprzedaż samochodów, szczególnie luksusowych w Jewropie rośnie, kiedy widzę rozgrzebane w Polsce inwestycje (a jest tego prze4cież mnóstwo) a drogi zapchane samochodami mimo absurdalnie wysokich cen paliwa to sorki – nie mogę dostrzec  żadnego kryzysu.
Każdego zaś, kto marudzi że "Bo kryzys panie" muszę w tej sytuacji uważać za… no powiedzmy że człeka naiwnego.
Że Grecja?
A owszem – Grecja ma kłopociki ale na litość!! Nie są one spowodowane żadnym kryzysem a ledwie tym, że dzierżawcy Greckiego państwa przejebali zagrabione Grekom pieniądze, przejebali też te pieniądze które od kogo się dało "w imieniu Greków" pożyczyli i teraz jest płacz.
Ale przecież Grecy żyją – jedzą, piją, mnożą się, budują chałupy i nabywają rozmaite dobra – o co więc chodzi?
O to, że dobry rząd grecki nie ma już kasy na dodatki za używanie okularów?
No nie ma ale też tylko debil mógł się spodziewać, że frajerska kasa nigdy się nie skończy i o ile narzekania debili z racji ich debilizmu są zrozumiałe i mogą być zlekceważone o tyle nie kumam zatroskania rozsądnych ludzi losem Grecji a już prognozowania ogólnoświatowej katastrofy z powodu szerzącego się w Helladzie debilizmu nie pojmuję w ogóle.
No bo popatrzmy na Amerykę i tamtejszą giełdę – naszpikowaną znawcami ekonomii, finansowymi guru i w ogóle finansowymi geniuszami jak kapłon słoniną.
Parę dni temu dostali tam wielokrotnego orgazmu nabywając masowo akcję firmy za pieniądze wielokrotnie przewyższające wielokrotnie nie tylko jej wartość ale i prognozowane na dobrych parę lat przychody.
Przecież Facebook (bo o nim piszę) ma 4 miliardy dolców przychodu i 1 miliard dochodu – a uzbierał od kretynów kupujących jego akcje w "debiucie" nieco ponad sto miliardów. 

Żeby doczekać się zwrotu z inwestycji trzeba by czekać 100 lat!!!
Kryzys?
Jaki kryzys skoro setki (tysiące?) ludzi wyrzuciło w błoto – czy tam dało hochsztaplerom co na jedno wychodzi – kupę swojej własnej kasy?
Wracamy na europejski przylądek – w słodkiej Francji Sarko zaksięgował jako realnie istniejącą kasę 20 miliardów ojro które miały dopiero wpłynąć po przeprowadzeniu planowanej podwyżki ichniego VATu.
Tym samym zostawił Hollandowi dwudziestomiliardowe manko w kasie – to usprawiedliwia pierdolenie o kryzysie?
Czy przez to Francuzi przestaną żłopać to swoje chujowe beaujolais, żreć ser,  produkować i sprzedawać gówniane renówki?
Oczywiście że nie – a założę się, że produkcja i sprzedaż winka, serka i samochodzików wzrośnie.
A skoro wzrośnie to co – KRYZYS?
Już kumacie?
W normalnych warunkach coś takiego jak kryzys jest NIEMOŻLIWE – ludzkie potrzeby są nieograniczone podobnie jak ludzka inwencja w ich zaspokajaniu - to przecież oczywiste, czyż nie?
Nie żyjemy w normalnych warunkach co prawda ale też żeby mówić o jakimś kryzysie konieczne jest aby poziom życia ludzi spadł i to znacząco tyle że ten spadek nie może dotyczyć ludzi żyjących z grabieży.
Jeśli więc w takiej Grecji brakuje pieniędzy na dodatki do pensji dla kogoś pracującego  na piętrze a nie na parterze, jeśli brakuje kasy na wypłatę wyłudzonych wcześniej pod pozorem ubezpieczeniowych składek emerytur, jeśli nie ma z czego zwrócić pożyczonych i przepierdolonych pieniędzy to to nie jest żaden kryzys a po prostu sprawa się rypła i złodziejstwo wyszło na jaw.
Z jakiegoś nieznanego mi bliżej powodu – ukarani za złodziejstwo muszą być nie złodzieje a ci, których się okrada i co jeszcze bardziej zdumiewające – nikt przeciwko temu nie protestuje.
Co więcej – ze śmiertelną powagą rozważa się ewentualne skutki jakie ujawnienie złodziejstwa w Grecji spowodować może w naszym smutnym kraju.
Zapewne jakieś tam konsekwencje i to pewnie niemiłe być muszą, bo takie są skutki kumania się z szubrawcami, ale…  nie znowu takie straszne, jak przedstawia się to ludziom do wierzenia.
Poczytajcie co pisze o nich zazwyczaj trzeźwy Xsior a potem – jeśli zechcecie – wróćcie sprawdzić jak widzę to ja.

Brak komentarzy: