środa, 3 października 2012

Cywilizacja Zachodnia zwana Łacińską

Parę razy w życiu zdarzyło mi się uderzyć w górnolotne tony i zasadzić coś pozytywnego o wartościach tej cywilizacji, o jej roli jako wzorca przy którym wzorzec metra z  Serves to bubel albo o jej niszczeniu przez rozmaite ciemne siły co oczywiście musi być działaniem inspirowanym przez złego.
Szydziłem - eheu!...- z innych cywilizacji zawojowanych przez tę cudną - łacińską.
Niewygodnie mi to pisać klęcząc pod stołem ale co robić...
ODSZCZEKUJĘ GŁUPOTY JAKIE W TYM TONIE WYGADYWAŁEM LUB WYPISYWAŁEM
Nie zdawałem sobie - głupiec! - sprawy z tego, że propaguję w istocie zbrodnię, hipokryzję i ciemnotę czyli coś, czemu jestem zdecydowanie przeciwny..
Nie mam nic na swoje usprawiedliwienie - co najwyżej tłumaczy mnie lekkomyślność i brak namysłu.
No ale jako że większa ponoć w niebie radość z jednego nawróconego niż ze stu sprawiedliwych cieszę się, że - choć późno - połapałem się, że wygaduję głupoty.
Szczyciłem się, że nie pozwalam sobie narzucać poglądów przed ich rozpatrzeniem a tu proszę - rzucił jeden z drugim ładnie brzmiące hasełko "Cywilizacja" i już człowiek się łapie...
No bo co to jest takiego - Cywilizacja Łacińska?
Ano sama nazwa jak i jej prawne i kulturowe podstawy mają swoje korzenie w Imperium Rzymskim.
Co tam korzenie - język, prawa i obyczaje zostały wprost z Imperium przejęte przez sklecone przez Konstantyna papiestwo. Przejęte i - po dokonaniu w nim koniecznych modyfikacji - z czasem zaszczepione Europie jako coś nowego i fajnego. I oczywiście - jako coś jedynie słusznego.
"Zaszczepiło" to taki eufemizm bo w większości przypadków powinno się mówić "narzuciło siłą".
Oczywiście nie jest tak, że papież odziany w sukienczynę kogokolwiek do czegoś przymuszał - biegło to trochę inaczej.
Na przykładzie Polski - Mieszko chcąc koniecznie dołączyć do "rodziny narodów europejskich", uniknąć łomotu od Wieletów i zneutralizować zamiary cesarstwa niemieckiego chrzest.
Dziwaczną manierą tamtych czasów (nie do końca zresztą minioną) było że jeśli władca stawał się "chrześcijaninem" to z automatu wszyscy jego poddani byli "chrześcijanami".
Tzw. Kościół w niepomiernej swej dobrotliwości nie interesował się zbytnio w co tam wierzyli sobie różni ludzie, "kościół" zainteresowany był jedynie czystością wiary samych chrześcijan - dotyczyło to rzecz jasna krain "chrześcijańskich" bo poganie to inna sprawa.
I kiedy okazywało się że jakiś Bartek czy Maciej bije pokłony Słońcu - to jasne jest, że "kościół" musiał reagować - taką miał przecież misję. Stosowny więc organ stwierdzał zaistnienie herezji, z miłością i troską pouczał błądzącego i skasowawszy za swój trud parę groszy zajmował się innymi sprawami - na przykład namawianiem ludzi na wyprawę krzyżową.
Ale... z mocy świetnego rzymskiego prawa herezja była przestępstwem - a sprawiedliwość nakazuje karać łamanie prawa do czego zresztą zobowiązane są organa państwowe. No i biedny Bartek tracił trzonowe zęby za nieprzestrzeganie postu (co było dość łagodną karą), tracił dobytek albo bywał poćwiartowany - w zależności od akurat obowiązującej mądrości etapu.
Trudno - dura lex sed lex jak mawiali starożytni Rzymianie a  co wykłada się jako twarde prawo ale prawo.
Wspomniałem, że nikt nie pofatygował się powiedzieć Bartkowi (jego ojcu zresztą też nie) że jest od urodzenia chrześcijaninem i w związku z tym nie wypada bić łbem przed jakimś Światowidem bo to należy się plebanowi? Nie?
No ale trudno się przecież spodziewać by jakiś wielmoża uganiał się po kniejach za każdym bartnikiem by mu wszystko opowiadać, zresztą - i tu kolejna rzymska mądrość - Ignoratia legis niestety non excusat (Nieznajomość prawa nie jest usprawiedliwieniem) więc w zgodzie z prawem Bartek sam sobie jest winien.
Miało to tę dodatkową zaletę, że karę wymierzano publicznie i Bartkowi sąsiedzi mieli piękną ilustrację prawa, religii i związków między nimi i nie musieli już później marnować czasu na nauki.
Rzecz jasna - wdrażanie Europy do "chrześcijaństwa" był to dość długi, bo niemal tysiąc lat trwający proces; papiestwo samo miało niemałe kłopoty w utrzymaniu się skoro bazowało na zdegenerowanych rozwiązaniach. No ale dzięki oszustwom, gigantycznym rabunkom, licznym wojnom i zręcznym manipulacjom nie tylko przetrwało ale sprawowało niekwestionowany rząd dusz a dzięki temu miało wpływ na WSZYSTKO. 
Miało przy tym za sobą przystosowane do swoich potrzeb prawo, więc wszystko było cacy.
Zachodnia Cywilizacja kwitła więc przez stulecia...
WRÓĆ!!!
W istocie więc Cywilizacja Zachodnia tkwiła w okowach ciemnoty narzuconych i stale zacieśnianych przez kler, trwała w letargu umysłowym szkoląc się jedynie w wojowaniu.
Gdzieś po świecie ludzie śledzili gwiazdy, zgłębiali tajemnicę medycyny i chemii, prześcigali się w wynajdywaniu usprawnień dla życia, również i społecznych, budowali miasta a w nich szkoły i szpitale... - a Europejczycy?
Przy akompaniamencie wrzasków obdzieranych ze skóry heretyków zmuszanych do wyjawienia szczegółów konszachtów z szatanem (etymologicznie heretyk to taki, co dokonuje samodzielnego wyboru, serio) zajmowali się... niczym.
Skupiali się na intrygach, knuciu przeciw podobnym sobie i planowaniu krzewienia demokracji. A nie - demokrację to teraz się krzewi - wtedy chcieli nieść "światło Ewangelii".
Wszystko rzecz jasna pod czujnym okiem faktorów z Rzymu.
Z nadejściem Reformacji sporo się zmieniło - pozbawiona katolickiego nadzoru nauka ruszyła z kopyta, w ślad za nią uwolniona ludzka inwencja zaczęła nadrabiać zmarnowany czas.
No ale tysiąc lat tumanienia ukształtowało mentalność Europejczyków w dość paskudny sposób.
Ściema stała się podstawą "Cywilizacji" Łacińskiej, pazerność, buta i przekonanie o własnej wyjątkowości motorem działania a brutalność i głupota cechami jej charakterystycznymi.
Co tu gadać - stosy Inkwizycji (protestanckiej też), wyrzynanie populacji całych krajów w imię z dupy wziętych ale stale zmieniających się wartości, permanentny rabunek, knucie wszystkich przeciw wszystkim...
Wojna w Europie była stanem normalnym, często zresztą toczono je po prostu dla rozrywki. 
Utrzymywana - mimo znacznego postępu w nauce - w ciemnocie na wpół niewolnicza ludność była grabiona w sposób bezwzględny przez każdego, kto tylko miał możliwości.
Epoka Wielkich Odkryć Geograficznych okupiona została zniewoleniem, sprowadzeniem do roli bydła i eksterminacji całkiem sporej liczby "dzikich" - dość trudno pozbierać szacunkowe nawet dane wydaje się, że bez ryzyka przesady można mówić o 150-200 milionach ofiar w Afryce i Amerykach.
Zaiste - osiągnięcie wiekopomne biorąc pod uwagę że nie dysponowano komorami gazowymi, piecami do palenia ludzi czy bronią maszynową.
Jasne - mnóstwo dzikich wyzdychało z powodu złego traktowania, chorób i pracy ponad siły ale zapewne tyle samo zostało wykończonych ręcznie przez dzielnych i światłych "chrześcijan" z Europy.
Macie pojęcie? - to tytaniczna praca ale czego się nie robi dla... paru złotych.
Zniszczono przy okazji kilka nie tylko ciekawych ale zaawansowanych cywilizacji grzebiąc pod ich ruinami odkrycia by sporym nakładem kosztów z mozołem potem dokonywać och ponownie.
Ale że to były pogańskie wynalazki - na pohybel im! 
Czego się zniszczyć albo ukraść nie dało, a co nie mieściło się w zakutych europejskich łbach - lekceważono i wyśmiewano.
Telewizje z pewną nieśmiałością zaczynają pokazywać że naukowe osiągnięcia przedstawicieli Zachodniej "Cywilizacji" z których tacy jesteśmy dumni w chwili odkrycia zdążyły zostać zapomniane przez tych śmiesznych kulisów czy Hindusów.   
Co by tu jeszcze... Trochę mało miejsca, więc przypomnę "po łebkach" spuściznę "Cywilizacji" Łacińskiej.
Antysemityzm - no tu nie sposób przecenić wkładu tej "Cywilizacji" w to zbożne dzieło - już od ll wieku co bardziej nawiedzeni "ojcowie:" i Wujowie nibykościoła z zapałem krzewili niechęć do tych okropnych parchów. Uwieńczeniem był Holokaust ale sporo jeszcze chyba przed nami.
Niewolnictwo z powodzeniem przeniesione aż do czasów nam współczesnych.
Co prawda po Nowym Jorku, Londynie czy Zielonej Górze nie łażą ludzie z łańcuchami na szyjach - nie bardzo to wypada, zresztą reprezentanci "Cywilizacji" Zachodu nie potrzebują żadnych łańcuchów - są równie skutecznie kontrolowani dzięki technologi a dzięki rozwojowi technik ściemniania - ubezwłasnowolnieni w sposób zapewne nie do uwierzenia przez swoich przodków.
Ale w nieco bardziej egzotycznych okolicach, gdzie "Cywilizacja" Łacińska się zakorzeniła łańcuch nie jest niczym niezwykłym.
Rabunek ludzi trwa w najlepsze, ba! osiągnął skalę wręcz niewyobrażalną.
Tu również wiele wysiłku wkłada się w jego maskowanie a i siłą rzeczy na skutek rozwoju nauki, techniki i produktywności ludzie mają teraz swobodny dostęp do nieporównanie większej ilości dóbr niż niegdyś ale też skala grabieży nie zmniejszyła się zbytnio.
Nie potrafię uwierzyć w powszechność świadomości ludzi choćby co do skali w jakiej są skubani przez państwa - w takiej Polsce obciążenie pracownika najemnego sięga osiemdziesięciu pięciu procent.
Nie dowodzi to - jak się zdaje - wyjątkowej tępoty naszych rodaków a raczej kunsztu z jakim są oszukiwani.
Oszukują wszyscy wszystkich - bez żadnego skrępowania bo i jak ktoś ma być skrępowany kiedy oszustwo jest elementem systemu i to elementem uświęconym wielowiekową tradycją a nawet - Tradycją?
Oszustwo, hipokryzja, złodziejstwo i masowe mordy - oto prawdziwa spuścizna "Cywilizacji" Zachodu i zwykła dla niej norma postępowania.

Czego tu bronić, czym się chlubić, co czego odwoływać?
Nie wiem, naprawdę nie wiem.


Rzecz warta nieco obszerniejszego omówienia - ale to w następnej już notce.  

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

A co myślisz o F. Konecznym i jego dziełach? Porównuje on różne cywilizacje i wychodzi mu, że łacińska to właśnie najbardziej "wolnościowa"

Leszek. pisze...

Cenię Felka - stać go było na niezależność poglądów i trzeźwość.
W niektórych kwestiach nawet się z nim zgadzam acz doszedłem nieco innymi ścieżkami niż on to takich czy innych konkluzji.
Ale...
Umyślił sobie Koneczny że naród jest jakimś rzeczywistym bytem, podmiotem mającym prawa, interesy i potrzeby i bezkrytycznie przyjmował katolicyzm nie takim jaki jest w rzeczywistości a takim, jakim się on sam przedstawiał.
(Zauważ, że silnie rozgraniczał on protestantyzm i katolicyzm a według niego - etyka była znaczącym wyznacznikiem cywilizacji, więc traktując serio co pisał - trzeba by uznać istnienie cywilizacji protestanckiej co jest niejaką już aberracją)
Na tych dwóch paradygmatach - w oczywisty sposób fałszywych - budował całą swoją koncepcji cywilizacji, kultury i przez ich pryzmat oceniał historię.

Jeżeli patrzymy na cywilizację jako na pewną całość gdzie wszystkie jej elementy pozostają ważne - cywilizacja łacińska oferowała najmniej wolności jednostce.
Wiem, że to zaskakując ale tak właśnie było (i jest) - jedynie brak technicznych możliwości kontroli umożliwiał tlenie się tu i ówdzie wolności.
Banalny przykład - Eratostenes w II wieku pne obliczył obwód Ziemi i wyznaczył odległość Ziemi od Słońca i Księżyca niewiele się myląc i nikogo to nie obchodziło a dobrych parę lat później niejaki Galileusz (i inni) mieli z tego samego powodu niejakie kłopoty.
al-Zahrawi to gość, który zrewolucjonizował medycynę w X wieku i na jego opracowaniach bazuje cała niemal współczesna medycyna. Nie tylko nikogo nie interesowało czym się zajmuje(a to kozojeb, facet żyjący w kulturze zabraniającej miliona rzeczy) a nawet cieszył się sporym szacunkiem.
W Europie by go za jego zainteresowania poćwiartowano po starannym przesłuchaniu.
Tylko w cywilizacji łacińskiej normą było że WŁADZA interesowała się tym, co tam sobie w domku dłubie byle kmieć i co on sobie bałwan myśli.
Wolność?

I na koniec - zdaję sobie sprawę, że i gdzie indziej ludzie bywali mocno spętani ale raz, że historycznie rzecz ujmując w o wiele mniejszym stopniu a dwa - to, że gdzieś komuś ucinano dwie ręce za dłubanie w nosie nie jest powodem że do pochwały obcięcia jednej ręki za tę samą zbrodnię.