Niestety - nie zidentyfikowaliście prawidłowo głównego, wspólnego elementu o który pytałem w poprzedniej notce.
Prawdą oczywiście jest to, że głównym motorem napędzającym ludzi pchających się do władzy jest chęć dyrygowania cudzym życiem, wnioski jakie wyciągnęliście również są słuszne jednak tym o co mi chodzi jest to, że każda z tych historyjek to historyjka o manipulacji i o zwykłym oszustwie.
Bo tak jak Piłsudski był na usługach niemieckiego rządu i w jego interesie "wysiadł na przystanku niepodległość" tak i imć Uljanow (ksywka Lenin) za niemieckie pieniądze "zrobił" rewolucję (którą przecież tak naprawdę wywołali inni).
Wujcio Hitler zaś skądś pieniądze i to wcale niemałe musiał czerpać o czym historia milczy.
Mniejsza już z tym, kto go finansował ale bez tej kasy Niemcy najpewniej po prostu wzięliby się po prostu do pracy.
Po co w ogóle o tym piszę?
A bo tak się jakoś składa, że żyjemy w rzeczywistości dokładnie zaprojektowanej i kreowanej przez bandę szubrawców.
Wierzymy przy tym wszyscy w to, że umiemy zidentyfikować tego "projektanta" a skoro tak - to zapewne wcześniej czy później uda się nam rozpoznanego wroga dopaść i wyeliminować.
Co ciekawe - każdy z nas przekonany jest, że "jego" wróg jest tym właściwym a każdy kto upatruje wroga gdzie indziej niż on jest zwykłym durniem.
Jedni wiedzą, że Tusk jest pracownikiem Anieli, inni że Putina, jeszcze inni zła dopatrują się w straszliwym kryzysie z którym wspomniany Tusk walczy jak może...
C.S. Lewis napisał kiedyś książczynę w której stary diabeł poucza młodego, że kluczowe dla powodzenia ich (diabłów) misji jest przekonanie ludzi, że nie istnieją albo - w ostateczności - wpojenie im przekonania że są przygarbionymi, brzydkimi ludzikami w śmiesznych kubraczkach z widłami.
Dokładnie to samo jest i w naszej rzeczywistości - ci, którzy tym wszystkim tak sprawnie kręcą z pewnością są szczęśliwi, że lud bredzi o ZAMACHU i czci zdrajców i łajdaków, wałkuje w nieskończoność coraz to nowe szwindle wychodzące na jaw albo z wypiekami na buźkach śledzą doniesienia z "rynków" bo przecież dusi nas podobno straszliwy kryzys.
Tymczasem prawda jest niestety inna.
Prawdą jest że obserwując poczynania pana Tuska i jego "rządu" nie sposób oprzeć się wrażeniu, że ten człowiek działa w interesie i na zlecenie naszych sąsiadów to przecież tego, co robili WSZYSCY poprzednicy Donalda działaniem na rzecz Polski i Polaków nazwać nie sposób.
Ale... to przecież Wy, rodacy wybieracie tych ludzi, to Wy skaczecie jak małpy z gałęzi na gałąź nie tylko głosując na tych czy tamtych szubrawców ale masowo biorąc udział w organizowanych Wam igrzyskach.
Koko koko Euro spoko i już naród wdziewa błazeńskie czapeczki, maluje pyski, obwiesza samochody biało-czerwonymi szmatkami.
Mało - przekonani jesteście, że to objaw patriotyzmu!
Trzeba być naprawdę nieźle popierdolonym żeby kibicowanie nazywać patriotyzmem.
Nie wierzycie? A to spytajcie co o tym myślą ludzie mający więcej niż siedemdziesiąt lat.
Oni mieli okazję patriotyzmem się wykazać i nie było to na pewno noszenie kretyńskich czapeczek.
To przecież Wy zagadnięci o skurwysyńskie postępowanie państwa wzruszacie ramionami że "mnie to tam nie dotyczy a na benzynę jeszcze mnie stać".
To przecież Wy z uporem godnym lepszej sprawy odmawiacie choćby wysłuchania argumentacji ludzi usiłujących przedstawić Wam FAKTY - nie wiem czy ze strachu przed zawaleniem się światopoglądu, z lenistwa czy ze zwykłej głupoty.
To Wy rękoma i nogami bronicie się przed zrozumieniem najprostszych rzeczy - vide choćby komentarz numer trzy pod poprzednią notką - wolicie cieszyć się jakimś fajnym serialem w telewizji a jeśli chodzi o rzeczy praktyczne - poszukać pracy za granicą.
Miarą tego, jak bardzo pozwalacie się kantować jest ostatni news o tym, że znaleziono generała Petelickiego z ranami postrzałowymi i żer "wszystko wskazuje na to, że to było samobójstwo".
Były dowódca najlepiej wyszkolonej jednostki wojskowej musiał strzelać do siebie kilka razy... Ciekawe czy postrzelił się też w plecy.
Nawet do oszustwa nie chce się już nikomu w naszym kraiku przyłożyć...
Nie uważacie, że może warto by było wreszcie przestać pozwalać różnym szubrawcom na oszustwa?
2 komentarze:
A jak roweru szkoda?(komentarz numer trzy pod poprzednią notką)-
to rozpoczynamy walkę o możliwość powrotu dzwonka w miejsce wskazane logiką i dodatkowo wyeliminowanie mendy która chce wskazywać nam jak mamy trwonić nasz kapitał.Walczyć samotnie czy zespołowo?-oto jest pytanie.Walczyłem zespołowo i indywidualnie.W towarzystwie schizofreników ,,malujących pyski" przepieprzyłem kilka lat cennego czasu życia.Teraz ,,walczę" samotnie.Nauczyłem się zarabiać,oszczędzanie zostawiając niezaradnym.Jest ciężko i niebezpiecznie ale wiem,że jako ,,gromada" mamy przerąbane.
Karzo
Wszystko się zgadza ale sposób reakcji zależy od możliwości, chęci i usposobienia.
Natomiast odpowiedź na "A co jak szkoda rowerka?" powinna brzmieć: "W dupie z rowerem, wolę być wolny i chodzić pieszo" :)
Prześlij komentarz