wtorek, 12 czerwca 2012

Odpowiedź panu Doxie :)

(Niejaki Pan Doxa zaszczycił moją poprzednią notkę następującym komentarzem - odpowiedziałem poniższą notką)


Miałem napisać o moich prognozach co do przyszłości ale okazało się, że muszę napisać o czymś nieco innym a niejako zmusił mnie do tego w komentarzu rozsądny zdawać by się mogło zwykle imć pan Doxa.
Bo – a trzeba było tam nie włazić zgodnie z zapowiedzią – jednak polazłem do polecanego linku a co więcej – przeczytałem co też gość raczył tam napisać. Komentarze również.
Muszę się więc odnieść do treści tego objawienia, bo jest co najmniej żałosne.


Otóż po kolei:
PKB – nie widzę powodu dla którego rozsądni ludzie mieliby się tym zajmować (z wyjątkiem tych, którzy posiadają kilkanaście/dziesiąt wolnych miliardów ojro i zabawiają się spekulacjami)
Jest bowiem PKB wartością nie pokazującą NICZEGO a ściśle – pokazującą fałszywe i niepełne dane.
Bo – istnieje w gospodarce coś takiego, jak szara a i zgoła czarna strefa a ludzie w nich działający z zasady nie dzielą się swoimi dokonaniami z GUSem.
BO – podatki i rozmaite przymusowe opłaty wliczane są do PKB co jest absurdalne .
Prócz tego jest też mnóstwo niemierzalnych czynników mających bezpośredni wpływ na PKB – jest to choćby to wszystko, co wykonywane jest "systemem gospodarczym".
PKB to oszukańcze narzędzie służące do manipulowania innymi, równie rzetelnymi wskaźnikami, do nie sprawdzających się nigdy prognoz i daje spore pole do nadużyć.
Owszem, można brać PKB pod uwagę przy analizowaniu rozmaitych sytuacji ale… po co właściwie?
Według mnie – co najwyżej po to, by wyglądać "poważniej" w oczach nieświadomych ludzi (co oczywiście jest bardzo  ważne) tyle tylko, że kiedy kto posługuje się nic nie wartymi  narzędziami – trudno spodziewać się sensownych wyników.
Dokładnie to samo dotyczy wielu skomplikowanych pojęć z żargonu ludzi zawodowo zajmujących się giełdami – pojęcia te zapewne dobrze opisują sytuacje i działania na tych giełdach i zapewne ich znajomość bywa korzystna ale nijak się mają do rzeczywistości bo opisują rzeczywistość nie tyle nawet zafałszowaną ile wirtualną..
Bo sorki – ale oszustwem jest twierdzenie, że jakiekolwiek przedsiębiorstwo jest warte tyle, ile wynosi giełdowa wartość jego akcji zatem budowanie czegokolwiek, nawet prognoz w oparciu o tę wartość jest gówno warte.
No i cytat z artykułu, który miał posłużyć mi do edukacji:
"Trwale rozwiazanie obecnego problemu gospodarki kapitalistycznej wymaga bowiem powrotu do polityki protekcjonistycznej w stosunku do rynku wewnetrznego: elimniacji importu towarow, ktore mozna wytwarzac w kraju oraz ponownego wprowadzenie systemu cel zaporowych. Wskazane jest tez odejscie od polityki swobodnej migracji ludnosci w celu ograniczenia podazy taniej sily roboczej oraz przeciwdzialania przeciazeniu systemow socjalnych panstw posiadajacych wyzsza stope zyciowa. Inaczej mowiac potrzebna jest umiarkowanie zaporowa polityka wizowa ograniczajaca przeplyw ludnosci. Bez reintrodukcji polityki kontroli przeplywu towarow, kapitalu i ludnosci ziemski uklad ekonomiczny nigdy nie osiagnie stanu rownowagi.
No co mogę napisać… Przede wszystkim to, że wkurwiają mnie ludzie nie używający polskiej czcionki, no nie lubię niechlujstwa i tyle.
Tezy zawarte w tym cytacie są tezami tak kretyńskimi, że nie warto poświęcać zbyt wiele czasu na ich rozjechanie, więc krótko:
a) "Protekcjonizm" – to elementarz: zawsze wszelkie protekcjonistyczne praktyki obracały się przeciwko tym, którzy je stosowali i w dłuższym okresie czasu (mimo początkowych, złudnych zysków) przynosiły cale góry nie tylko strat ale i bywały powodem sporych kłopotów.
Udowadniać że tak było nie mam zamiaru – to wiedza, która dostępna jest każdemu, kto zechce przeczytać kilka książek, niekoniecznie nawet historycznych – wystarczy co lepsza beletrystyka.

b) "Eliminacja importu" – znaczy znowu jakiś mędrzec wie lepiej co ludzie potrzebują i marzy mu się nakazywanie czy zakazywanie produkcji.
Heil!
c) "Wskazane jest tez odejście od polityki swobodnej migracji ludności w celu ograniczenia podaży taniej siły roboczej"
No kurwa – a do sfaszyzowanego łba nie przyjdzie, że można by obniżyć podatki?
I co komu do tego za ile ktoś chce pracować?
d) "przeciwdziałanie przeciążeniu systemów socjalnych państw posiadających wyższą stopą życiową"
Przede wszystkim ktoś powinien towarzyszowi uświadomić, że państwa nie posiadają stopy życiowej – ani wysokiej, ani niskiej.
Po wtóre – jeśli już obywatele tych państw żyją na wysokiej "stopie życiowej" to jest tak dlatego, że sobie na to zapracowali albo środki na to ukradli – NIC tutaj do rzeczy nie mają (a przynajmniej mieć nie powinny) jakieś "systemy socjalne". Szczególnie w odniesieniu do tych okropnych imigrantów.
e) "Bez reintrodukcji polityki kontroli przepływu towarów, kapitału i ludności ziemski układ ekonomiczny nigdy nie osiągnie stanu równowagi."
I tu wylazło szydło z worka a raczej – szambo się rozlało.
Bo jak widać – mamy do czynienia z wyznawcą teorii jednakowych żołądków, wyrównywania szans i poziomów życia – a jeśli dla tego szczytnego celu trzeba ludzi pozbawić elementarnych wolności – trudno, bo idea wymaga przecież ofiar, nie?
Co zaś do merytorycznej wartości tabelek zrozumienie zawartości których miało pomóc mi się nieco poduczyć to przykro mi – pełna amatorszczyzna.
Nie dość, że zostały one sporządzone po to wyłącznie by uwiarygodnić założoną z góry tezę (dlatego nie zawierają paru kluczowych zmiennych) to jeszcze wnioski jakie autor wyciąga z ich interpretacji są dziwne. 
Przykro mi Doksa - ale polecony przez Ciebie autor jest zwykłym ignorantem w dodatku przekonanym o wielkim zasobie wiedzy.
Muszę więc powtórzyć odpowiedź jaką już Ci dałem:
Doskonale rozumiem skąd biorą się kłopoty z czytaniem dość przecież prostych tekstów ze zrozumieniem to dość łatwo rozpoznać choćby po tym, co kto zaleca jako "pomoc edukacyjną".
Pohamuj się ze stręczeniem ludziom byle gówna, w każdym razie nie czyń tego na tym blogu jeśli łaska.
Nie rozumiem natomiast - i nigdy nie znajdę dla takich zachowań zrozumienia - co upoważnia kogoś, kto nie potrafi przeczytać ze zrozumieniem ciągu kilku zdań już nawet nie do czynienia protekcjonalnych uwag ale w ogóle do zabierania głosu?
Jaki do kurwy nędzy mechanizm powoduje, że wychyla się z pouczeniami ktoś, kto sam rozpaczliwie potrzebując korepetycji?


(Oczywiście Pan Doxa zareagował fochem że to niby go obrażam i że "na takim poziomie" dyskutować to on nie będzie.
No i krzyż na drogę)

Brak komentarzy: