piątek, 22 czerwca 2012

Pozornie o piłce kopanej

Pisałem już, że lud tresowany jest tak, że wszystko jest dlań polityką?
Nie? No to piszę:
Od (mniej więcej) końca drugiej wojny światowej absolutnie każda dziedzina życia konsekwentnie przedstawiana jest jako "polityczna" i na skutek tej tresury wszyscy w to wierzymy.
Kwestią polityczną był (jest!) brak papieru toaletowego, kwestią polityczną było to, czy chłop dostanie cement na budowę obory, jest też kwestią polityczną kto z kim i w jaki sposób sypia.

To kretynizm ale tym samym taki ja muszę pisząc o czymkolwiek uwzględnić aspekt "polityczny" zagadnienia. Bo niestety jeśli już wszyscy kwestię produkcji zupy w proszku rozpatrują z punktu widzenia racji stanu i nie tylko lud się domaga "zajęcia stanowiska" od panów polityków a ci to robią i nawet podejmują wiążące wszystkich decyzje to każdy, kto pominie politykę stojąc przy garze o przyczynach byle jakiego jej smaku za wiele nie powie.

Nie sposób nie napisać paru słów i piłce kopanej - taki czas i tyle.

Czytając co ludzie wypisują na temat łomotu jaki odebrała reprezentacja PZPN na trwającym jeszcze turnieju pusty śmiech człowieka ogarnia a kiedy już poczytać pomysły jak mianowicie należy postąpić wobec PZPNu i jak sprawić by polska piłka nie była co najmniej śmieszna to śmiech zamienia się w szloch.
Bo te wszystkie - pożal się, Boże - analizy dotyczą a to PZPN, a to pana Lato, a to piłki klubowej, a to nieśmiertelnego "szkolenia młodzieży" i takich tam, zupełnie nieistotnych tematów.
Dla ścisłości - to wszystko jest ważne, nawet bardzo ale są to rzeczy które muszą mieć oparcie może nie w prawie ale w zasadach. Tak jak i rzut karny jest w meczu ważny ale musi on wynikać z czegoś innego niż widzimisię pana sędziego.
A lud - wraz z mniemanymi i rzeczywistymi fachowcami na czele - nie wie, nie chce wiedzieć albo odrzuca wiedzę o tym, że piłka to w Polsce polityka i służy jak wszystko inne do duraczenia.
A skoro rzecz jest polityczna to leży w gestii państwa a więc z góry skazana polska piłka jest na nieustającą smutę.
Nie wierzycie?
Otóż wszystkie kwestie w polskim sporcie reguluje dokument pod nazwą USTAWA O SPORCIE KWALIFIKOWANYM.
Kto ma chęć - niech sobie przeczyta to arcydzieło legislacji, napiszę tylko, że daje ono monopol związkom sportowym na prowadzenie i organizowanie rozgrywek wszelkich szczebli.
Trzeba komuś tłumaczyć, że taki Messi w Polsce jeśli by "źle żył" z trenerem czy Związkiem wiele by nie zwojował - bez względu na umiejętności?
Wkleję jeden tylko kwiatek z tego bubla:
Art. 12. 1.Do zadań polskiego związku sportowego należy w szczególności:
[...]
5) przedstawianie propozycji składu kadry narodowej ministrowi właściwemu do spraw kultury fizycznej i sportu;
Jak większość prawa obowiązującego w naszym kraju - i ta ustawa stworzona jest po to, by zabezpieczyć interesy kilku znajomych królika i samego królika a nie po to, by coś w Polsce działało w sposób choćby zbliżony do światowego czy europejskiego standardu.
Bo z piłką nożną - paradoksalnie - kłopot polega na tym, że to "od zawsze" bardzo popularna dyscyplina z bardzo rozbudowanymi na terenie kraju strukturami.
Od zawsze też działalność w tych strukturach była w istocie działalnością w kółku wzajemnej adoracji, zawsze też  w piłce krążyły spore, "nielegalne" pieniądze przy czym w sporej części były to pieniądze czy to "państwowe" czy to "samorządowe".
(W cudzysłowie bo to przecież kasa odebrana nam)
A że żyjemy w złodziejskim państwie to i każda dziedzina życia na którą to państwo ma wpływ i w którą zaangażowane są spore a "niczyje" pieniądze - z definicji podporządkowana jest kolesiowskim układom.
Kiedy zaczynały się w Polsce szemrane przemiany - nie było kasy na nic, na sport również.
Popatrzmy na inne dyscyplinę sportu - nie tak "zamożna" i nie tak popularne jak piłka kopana.
Wszędzie zostali niemal wyłącznie pasjonaci - ludzie, którym zależało na tym, by ta czy owa dyscyplina stała na wysokim poziomie.
Oczywiście - nikt nie robił tego charytatywnie i każdy chciał zarobić możliwie dużo ale z jakichś powodów dana dyscyplina sportu była równie ważna jak kasa a często kasa służyła podniesieniu poziomu tej dyscypliny a nie poziomu życia działaczy.
- Żużel.
Tam "leśne dziadki" na początku lat dziewięćdziesiątych stanęły przed katastrofą: o mało nie zorganizowano zupełnie niezależnej od dotychczasowych struktur ligi. Kiedy leśnym dziadkom stanęła przed oczyma wizja braku zawodników a więc i wpływów - dogadali się z tymi, którzy żużel traktowali serio i efekt jest taki, że od lat polska liga żużlowa jest najsilniejszą ligą na świecie.
 - Koszykówka.
Nie jest to może jakaś europejska potęga, ale polskie kluby grają w europejskich rozgrywkach radząc sobie lepiej czy gorzej a krajowa liga stoi na niezłym poziomie i ma dziesiątki tysięcy oddanych kibiców.
Kadra gra (a nie łazi po boisku) sprawiając mniejsze czy większe kłopoty przeciwnikom. 
Piłka ręczna.
 - Hale są pełne, kluby regularnie uczestniczą w europejskich rozgrywkach sporo tam znacząc, kadra nie tylko gra ale i odnosi sukcesy.
 - Siatkówka.
Pan Ruben Acosta swego czasu, kiedy polski związek siatkowy sprzedał prawa do transmisji TVP (po pierwszych sukcesach naszych siatkarzy) miast Polsatowi natychmiast zwęszył kolesiostwo (no i jakość realizacji przekazu przez TVP jest żadna) i przyobiecał że skoro tak, to osobiście dopilnuje, by TVP nie miała czego pokazywać.
Jasne - Acosta to dyktator przy którym Blater i Platini to wzór demokracji i kompromisu i można na to narzekać ale nie sposób nie uznać jego zasług dla rozwoju tej dyscypliny, również w Polsce.
Jak wygląda polska siatkówka - każdy wie (albo wiedzieć powinien jeśli choć trochę interesuje się sportem)

Co łączy te dyscypliny?
A to zaledwie, że fundamenty pod ich sukcesy zostały położone ZANIM w życie weszła obecna z dupy wzięta ustawa o sporcie kwalifikowanym.
Można pod jej rządami oczywiście wszystko zepsuć ale za dobrze to wszystko działa.
A piłka kopana niestety przetrwała początek lat dziewięćdziesiątych w niezmienionym stanie i doczekała tego, że "państwo darzy ją jako dyscyplinę szczególnymi względami".

NIC się w piłce nie zmieni.
Przynajmniej nie zmieni się jeśli nie ustanie "opieka państwa" w dotychczasowej formie.
A do tego trzeba aż (tylko?) zmiany systemu politycznego.

Brak komentarzy: