piątek, 13 lipca 2012

Biblia a władza.

Gab w komentarzu sprowokował mnie do napisania notki na temat tego, jak władzę i społeczeństwa a także relacji zachodzących między nim opisuje Biblia.
Jako że żyjemy w kręgu cywilizacyjnym nieustannie odwołującym się chrześcijaństwa - myślę, że taka notka ma rację bytu.
Szczególnie, że o tym co jest chrześcijańskie a co nie przez stulecia orzekał Kościół Katolicki, który będąc korporacją polityczno-finansową jako żywo z chrześcijaństwem nic wspólnego nie ma, nie miał i mieć nie chce.
(Notka będzie "nieco" obszerniejsza bo chcę zamieścić fragmenty Pisma o tych rzeczach traktujące.)

Cóż więc Pismo mówi o władzy?
Najpierw Jezus:
Nie miałbyś nade Mną żadnej władzy gdyby ci nie była dana z góry. (do Piłata, kiedy ten powiedział, że ma władzę Jezusa uwolnić albo zabić)
Ale Jezus przywoławszy ich, rzekł do nich: Wiecie, że ci, których uważa się za władców narodów, nadużywają swej władzy nad nimi, a możni ich rządzą nimi samowolnie.
(Mk 10, 4)
W Nowym Testamencie Paweł w trzynastym rozdziale Listu do Rzymian pisze tak: 
Każdy człowiek niech się poddaje władzom zwierzchnim; bo nie ma władzy, jak tylko od Boga, a te, które są, przez Boga są ustanowione. Przeto kto się przeciwstawia władzy, przeciwstawia się Bożemu postanowieniu; a ci, którzy się przeciwstawiają, sami na siebie potępienie ściągają. Rządzący bowiem nie są postrachem dla tych, którzy pełnią dobre uczynki, lecz dla tych, którzy pełnią złe. Chcesz się nie bać władzy? Czyń dobrze, a będziesz miał od niej pochwałę; jest ona bowiem na służbie u Boga, tobie ku dobremu. Ale jeśli czynisz źle, bój się, bo nie na próżno miecz nosi, wszak jest sługą Boga, który odpłaca w gniewie temu, co czyni źle. Przeto trzeba jej się poddawać, nie tylko z obawy przed gniewem, lecz także ze względu na sumienie. Dlatego też i podatki płacicie, gdyż są sługami Bożymi po to, aby tego właśnie strzegli. Oddawajcie każdemu to, co mu się należy; komu podatek, podatek; komu cło, cło; komu bojaźń, bojaźń; komu cześć, cześć. Nikomu nic winni nie bądźcie prócz miłości wzajemnej; kto bowiem miłuje bliźniego, zakon wypełnił. Przykazania bowiem: Nie cudzołóż, nie zabijaj, nie kradnij, nie pożądaj i wszelkie inne w tym słowie się streszczają: Miłuj bliźniego swego jak siebie samego. Miłość bliźniemu złego nie wyrządza; wypełnieniem więc zakonu jest miłość.
Piotr w swoim liście (1P 2: 12-17) dorzuca do tego:
...prowadźcie wśród pogan życie nienaganne, aby ci, którzy was obmawiają jako złoczyńców, przypatrując się bliżej dobrym uczynkom, wysławiali Boga w dzień nawiedzenia. Bądźcie poddani wszelkiemu ludzkiemu porządkowi ze względu na Pana, czy to królowi jako najwyższemu władcy, czy to namiestnikom, jako przezeń wysyłanym dla karania złoczyńców, a udzielania pochwały tym, którzy dobrze czynią. Albowiem taka jest wola Boża, abyście dobrze czyniąc, zamykali usta niewiedzy ludzi głupich, jako wolni, a nie jako ci, którzy wolności używają za osłonę zła, lecz jako słudzy Boga. Wszystkich szanujcie, braci miłujcie, Boga się bójcie, króla czcijcie.

Przez stulecia rozmaici szubrawcy powołując się na powyższe domagali się od ludzi posłuszeństwa i kasy w przypadku odmowy zaś karano ludzi nie tylko "docześnie" ale straszono potępieniem.
Nawet zresztą dość niedawno biskupi katolickiego "kościoła" stwierdzili, że unikanie płacenia podatków jest poważnym grzechem.
Do pewnego stopnia prawdą jest, że podatki płacić należy - jest to bowiem w istocie zapłata za usługi świadczone przez państwo zatem wymigiwanie się od płacenia można uznać za nadużycie.
Tyle tylko, że pomija się kluczowe frazy w przywoływanych wersetach tak, jakby nie miały one żadnego znaczenia.
Pozwoliłem sobie je wytłuścić.
Jeśli przyjąć że świat stanowi własność Boga jako jego Stwórcy i że Bóg ma kontrolę nad wydarzeniami (ja akurat w to wierzę) to oczywistym jest, że każdy kto ma jakąś władzę - dzierży ją nie tyle z Bożego nadania ile za przyzwoleniem Boga.
Pismo jednak podkreśla, że władza dana jest ludziom nie po to, by sobie porządzili ale "ludziom ku dobremu" co oznacza ni mniej ni więcej jak tylko to, że każde działania władz muszą mieć na względzie tylko i wyłącznie dobro rządzonych.
Wszystkich w jednakowym stopniu, bez dzielenia ludzi na godnych szczególnej opieki i tych którzy na nią nie zasługują.
Dokładnie to samo dotyczy podatków - pieniądze potrzebne są do tego, by finansować usługi, których pojedyncze osoby czy społeczności opłacić nie są w stanie i - co chyba ważniejsze - usługi, które są niezbędne.
Nie na darmo podkreśla się wolność człowieka - a wolność to przecież nic innego jak możliwość dokonywania oceny rzeczywistości i postępowania zgodnie z tą oceną.
Jest coś jeszcze - cały przekaz Biblii mówi wyraźnie: człowiek ma być poddany woli Boga i Jemu przede wszystkim być posłuszny, następnie w kolejności są powinności wobec rodziny, lokalnej społeczności, państwa czy wreszcie - jakkolwiek patetycznie to nie brzmi - ludzkości.
Jednak podstawą jest posłuszeństwo wobec Boga i Jego woli - przykładem niech będzie historia niejakiego Abrahama i jego syna.
Tak więc chrześcijanin ma o tyle obowiązek być posłuszny władzom i nakazom przez te władze wydawanym o ile władza ta po pierwsze - wypełnia wolę Boga i po drugie - sprawuje władzę dla dobra rządzonych.
W dodatku każdy winien rozstrzygnąć to w warunkach pełnej wolności.
Bycie chrześcijaninem wyklucza ślepe posłuszeństwo - inaczej należałoby uznać, że rządy pana Hitlera były jak najbardziej w porządku a każdy obywatel zobowiązany był z radością pełnić służbę na wieżyczce strażniczej obozu koncentracyjnego.
Z podatkami jest dokładnie to samo - trudno doprawdy uznać za zasadne fundowanie z moich pieniędzy instytucji wrogich mi osobiście, nijak mi nie służących i w dodatku stojących w jawnej opozycji wobec Boga.

Warto sięgnąć tu jeszcze do Biblii - każdy zna historię o rozgonieniu przez Jezusa przekupniów w świątyni - a przecież siedzieli oni tam nie tyle nawet za przyzwoleniem władz ile w ich interesie.
Czy trzeba uznać Jezusa za buntownika?
Albo przypowieść o zbrodniczych dzierżawcach (Mk 12, 1 -12 i paralelne) to obraz elit przywłaszczających sobie należne Bogu plony i mordujących Jego wysłanników, a w końcu Jezusa, Jego syna. Znaczenie pozytywne zachowuje w tych opowiadaniach winnica, symbol narodu izraelskiego.
(Znakomicie ta przypowieść wpisuje się we współczesne realia - bo choć morduje się teraz nieco rzadziej to przecież przy każdej niemal inwestycji czy w związku z działalnością spółek z udziałem Skarbu Państwa albo w ogóle z działalnością instytucji państwowych - wcześniej czy później prokuratorzy mają sporo zajęć.
Mam zresztą wrażenie graniczące z pewnością, że nie jest kwestią CZY ale KIEDY prokurator zainteresuje się każdą państwową działalnością.)
Jezus w zasadzie pozostawał w permanentnym konflikcie z władzami żydowskimi władzami Izraela - ba! sensem Jego misji było przecież "obalenie" ich władzy.
Za co zresztą został uśmiercony, nieprawdaż?
Pokazuje to, że co najmniej nadużyciem jest domaganie się ślepego posłuszeństwa wobec władz i że człowiek ma obowiązek pozostać wierny przede wszystkim Bogu.
Na koniec zajrzę jeszcze do Biblii - tym razem do Starego Testamentu.
Najpierw kilka słów przypomnienia a być może i informacji.
Otóż Izrael był teokracją. Nie w dzisiejszym sensie - jak rozmaite talibany - ale w takim sensie, że bezpośrednią władzę nad tym ludem sprawował osobiście Bóg.
To Bóg był prawodawcą, sędzią i "egzekutywą" - był więc Izrael w tym znaczeniu prawdziwym ludem bożym.
No ale Żydom odbiło i...
Zebrali się tedy wszyscy starsi izraelscy, przyszli do Samuela do Ramy (Samuel był sędzią, czymś w rodzaju dzisiejszego premiera.) i rzekli do niego: Oto zestarzałeś się, a twoi synowie nie chodzą twoimi drogami, ustanów więc nad nami króla, aby nas sądził, jak to jest u wszystkich ludów. Ale Samuelowi nie podobało się to, że mówili: Daj nam króla, aby nas sądził. I modlił się Samuel do Pana. A Pan rzekł do Samuela: Wysłuchaj głosu ludu we wszystkim, co mówią do ciebie, gdyż nie tobą wzgardzili, lecz mną wzgardzili, bym nie był królem nad nimi. Otóż teraz usłuchaj ich głosu. Ostrzeż ich jednak uroczyście i podaj im do wiadomości uprawnienie króla, który będzie nad nimi królował. I powiedział Samuel wszystkie te słowa Pana ludowi, który domagał się od niego króla. Rzekł więc: Takie będzie uprawnienie króla, który będzie nad wami królował: Będzie zabierał waszych synów i sadzał ich na swoich wozach i rumakach, aby biegali przed jego wozem, aby byli mu dowódcami nad tysiącami i dowódcami nad pięćdziesiątkami, aby uprawiali jego rolę, sprzątali jego żniwo, sporządzali oręż i przybory do jego wozów wojennych. Będzie zabierał wasze córki, aby sporządzały wonne maści, aby gotowały i piekły. Najlepsze wasze pola i winnice, i gaje oliwne zabierze i da swoim sługom. Z waszych plonów i winnic będzie pobierał dziesięcinę i dawał z niej swoim dworzanom i sługom. Najlepsze wasze sługi i służebnice, i najlepsze wasze bydło, i osły zabierze i zatrudni w swojej gospodarce, na wasze trzody nałoży dziesięcinę, a wy będziecie mu za sługi. A jeśli kiedyś będziecie narzekali z powodu króla, którego sobie obraliście, Pan wam wtedy nie odpowie.
Wbrew temu, co do stuleci wciskają nam rozmaici szarlatani Bóg nikomu niczego nie narzuca - ani jednostkom ani narodom. Nie po to przecież wyposażył ludzi w wolną wolę i rozumy żeby za nich podejmować decyzje i do czegokolwiek ich przymuszać.
Bóg zawsze szanuje ludzkie wybory i decyzje, szczególnie wtedy, kiedy ludzie świadomi są konsekwencji i niestety - czasem spełnia prośby ludzi.
Spełnił więc tym razem prośbę Żydów - sam co prawda nie abdykował, ale pozwolił by odtąd Żydami rządził król.
Dobrych parę lat później Paweł napisał: 
"Chętnie bowiem znosicie głupców, wy, którzyście mądrzy! Znosicie bowiem, gdy was ktoś niewolnikami robi, gdy was ktoś wyzyskuje, gdy was ktoś łupi, gdy się ktoś wynosi, gdy was ktoś po twarzy bije."
Znakomicie oddaje to stosunek ludzi do władz, które przecież sami sobie wybierają.
Paweł jednak przedstawił alternatywę przy czym owa alternatywa zgodna jest nie przypadkiem z przekazem Pisma: oto człowiek może być w pełni wolny, ma prawo do tego, by traktowano go godnie i z należnym mu szacunkiem, ma prawo do podejmowania własnych decyzji i postępowania zgodnie z nimi.
Wystarczy "tylko" mieć tego świadomość a przede wszystkim - trzeba mieć świadomość tego, co w życiu jest ważne.
Bardzo łatwo okazuje się wtedy, że nie ma żadnej potrzeby "znoszenia głupców, zgadzania się na bycie niewolnikami robi, pozwalania na to, by ktoś nas wyzyskiwał, łupił, wynosił się nas nas i bił nas po pyskach"

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Bardzo interesujący, a zarazem potrzebny wpis, który pomoże rozwiać wątpliwości ludziom, którzy głowią się nad władzą, która "pochodzi od Boga".
Pozdrawiam.
Marcin t.

Anonimowy pisze...

Trafny wniosek, że Bóg szanuje ludzkie wybory.

Natomiast politycy nie szanują ludzkich wyborów.

Gab.