sobota, 17 listopada 2012

Konkluzja

No dobra - pora na konkluzję.
Powie ktoś: "E tam, czepiasz się papiestwa bo masz na jego punkcie pierdolca. Dobrze, załóżmy że to wszystko prawda, papiestwo rzeczywiście zmieniło znaczenie różnych słów i pojęć przez co inaczej myślimy o seksie. "Lepiej", "gorzej" - w każdym razie inaczej. I co z tego? Jakie to ma w ogóle znaczenie - ostatecznie seks to domena ściśle prywatna i jak niby seksualne zachowania mogą wpływać na inne dziedziny mojego życia? I tak w łóżku robię co chcę - więc o co chodzi?"

No cóż - raz jeszcze odwołam się do książki pana Orwella.
Pamiętacie jaka była koncepcja nowomowy?
W skrócie - ograniczano i modyfikowano język w taki sposób, żeby myśląc nie można było popełnić myślozbrodni - czyli pomyśleć czegoś złego o otaczającej rzeczywistości.
Nie było negatywnych określeń a jedynie zaprzeczenia dobra.
"Bardzo dobry" to "plusdobry" a "zły" - "bezdobry".
Choćbyś człowieku chciał - nie pomyślisz że wkoło jest syf, skażą Cię co najwyżej za zbyt mały entuzjazm.
No ale to książka, życie jest bardziej złożone.

Popęd płciowy jest udziałem każdego z nas, w mniejszym lub większym stopniu wpływa na nieomal wszystkie podejmowane przez ludzi działania.
Niemożliwe jest wykluczenie działania popędu płciowego u człowieka (wyjąwszy chyba ingerencję chirurgiczną lub chemiczną) ale możliwe jest uzyskanie wpływu na jego postrzeganie.
Wystarczy tylko mieć możliwość narzucenia określonego sposobu myślenia odpowiednio dużej części populacji i dysponować środkami nacisku - a tym akurat papiestwo dysponowało.
Brednie ascetycznych mistyków stanowiły znakomity "produkt" bo były kreatywnym - choć wypaczonym i bezsensownym - rozwinięciem zupełnie naturalnej moralności, wystarczyło tylko wpleść je w doktrynę i uczynić je obowiązującym prawem.
Trzeba pamiętać, że dla ludzi od początków naszej ery aż do stu czy dwustu lat temu religia była nie tylko czymś realnym i oczywistym ale i stanowiła główne ich poza pracą zajęcie i rozrywkę, była dla nich wszystkim i to ona kształtowała ogląd rzeczywistości.
No i poooszło! seks stał się w krótkim czasie tabu, już nie jakieś określone zachowania seksualne były złe ale seks sam w sobie był zły a nawet - "stał się" złem.
Poszło łatwo, bo z jednej strony jako się rzekło urojenia ascetów to "tylko" posunięte do granic absurdu twórcze rozwinięcie naturalnie pojmowanej moralności a z drugiej miały wsparcie całego szemranego autorytetu papiestwa a wraz z nim i państwa. Z trzeciej zaś strony zaszczepiona obsesja dzięki nieustannemu praniu mózgów wspartego groźbą nie tylko przyszłego potępienia ale i doczesnych kar zaczęła żyć niejako własnym życiem.
No i mamy co mamy - jak w każdej dziedzinie, gdzie w naturalne prawa ingerują jacyś szubrawcy wszystko staje na głowie.
Kretyńskie regulacje prawne (jak choćby instytucja małżeństwa w obecnej formie) wkraczające w najintymniejszą sferę życia to tylko jedna strona medalu.
Drugą jest paradoksalny fakt: mimo że seksualność jest traktowana jako - jakżeby inaczej - intymna część życia i "chroniona" przez prawo w nią ingerujące (co przecież się wyklucza, prawda?) - de facto stanowi domenę jak najbardziej publiczną.
To, kto z kim śpi i w jaki sposób lubi to robić stanowi przedmiot zainteresowania wszystkich i nikt nie widzi niczego zdrożnego w zaglądaniu pod kołdrę nie tylko tzw. osobom publicznym ale i każdego z nas.
W sumie nie ma się co dziwić - to przecież papieskie "nauki" a jedną nieodłącznych cech katolicyzmu jest niezborność i wewnętrzne sprzeczności.
Medale nie miewają chyba trzeciej strony ale tu mamy i trzecią (a czemu niby nie? gadamy wszak o papiestwie i jego ściemach) - są nią realne tragedie ludzie wynikające z pojęciowego chaosu, rozwody, frustracje rzutujące pośrednio i bezpośrednio na inne dziedziny życia, brak stabilności emocjonalnej i rozpad międzyludzkich więzi.
Nie, nie przesadzam - bo choć coraz powszechniej odrzuca się urojenia mistyków którym nierozładowany popęd uszkodził połączenia w mózgach to raz, że oficjalnie obowiązują one w dalszym ciągu co powoduje dysonans a dwa - po ich odrzuceniu pozostaje w ludziach pustka która domaga się wypełnienia.
Bo to nie jest tak, że odrzucamy tak pojmowaną moralność powstałą w chorych umysłach ludzi, odrzucamy moralność w ogóle zapominając, że moralność jest jedną z rzeczy odróżniających nas od zwierząt.
No i wypełnia się ją - narkotykami, gorzałą i coraz powszechniejszym kurewstwem.
I potem czytamy o tym, że dzieci w gimnazjum bawią się w słoneczko albo w lokomotywę. Ku rzecz jasna wielkiemu zdumieniu ich rodziców co to tyle panie pracy włożyli w ich wychowanie.

Brak komentarzy: