Słowa. Słowa są ważne. Ludzie porozumiewają się za pomocą słów.
Właściwe rozumienie znaczenia słów warunkuje jakość naszej percepcji
rzeczywistości a nawet w ogóle umożliwia zrozumienie tego, co nas
otacza. Dlatego tak ważne jest by wiedzieć co naprawdę opisuje dane
słowo i równie ważne jest by upierać się przy jego pierwotnym znaczeniu
domagając się dla nazwania nowego/innego zjawiska nowego/innego słowa.
Dlatego teraz "czepię się słówek"
Nierząd... zastanawialiście się dlaczego właściwie to słowo zrobiło taką "karierę"?
Dlaczego katoliccy guru znaczącą część "nauczania" poświęcają temu zjawisku tak wiele uwagi?
Chrześcijaństwo to w dużej mierze
moralność -> nierząd to coś co z moralnością nic nie ma wspólnego
-> nie można zatem oddając się nierządowi być moralnym -> a więc nie można być i chrześcijaninem.
To
wszystko prawda ale czemu akurat papiestwo się tak tego czepiło - toż
to przecież nie jest chrześcijaństwo a moralność papiestwa to moralność
kotki w marcu.
Języki
którymi się dzisiaj posługujemy są praktycznie innymi językami niż te,
którymi posługiwali się nasi przodkowie. Nowożytne języki kształtują się
i zmieniają nieustannie wchłaniając i adaptując nie tylko nowe czy obce
słowa ale też znaczenie tych słów.
Ale... zarówno greka jak i
łacina to są języki które były w pełni ukształtowane zanim jeszcze
ktokolwiek na świecie o chrześcijaństwie usłyszał. Oczywiście zmieniały
się i one ale istotą rzeczy jest to, że ani greka ani łacina (o
hebrajskim litościwie nie wspominając) nie zawierały określeń z zakresu
czegoś, co dziś zwie się "etyką chrześcijańską".
Zapaliła się czerwona lampka?
Nie?
No
ludzie - dlaczego miały zawierać skoro (o czym napisałem już wcześniej)
"etyka chrześcijańska" niczym nie powinna różnić się od etyki
"żydowskiej" a precyzyjniej - jest etyką biblijną a Biblia z kolei to
Stary i Nowy Testament tworzący harmonijną całość pozbawiona
wewnętrznych sprzeczności?
Przyjrzyjmy się więc temu "nierządowi"... :-)
Jest to pojęcie kluczowe dla szalbierstwa któremu jesteśmy poddawani - to niejako matka wszystkich szalbierstw tyczących "seksu po katolicku"
nierząd - po grecku porneia, po łacinie - fornicatio
Fornikatio
po łacinie to po prostu prostytucja ale uwaga - prostytucja świecka.
Fornikatus to dom publiczny, buredel (elegancko - agencja towarzyska)
Zastrzeżenie
istotne, bo powszechnie istniała prostytucja świątynna - tam kopulowano
"w imię boga" a kasa - jeśli się pojawiała - szła na utzymanie świątyni
i kapłanów.
Dokładnie to samo dotyczy języka greckiego - porneia to prostytucja czyli seks za kasę.
Współcześnie "nierząd" to prawne
określenie czynów naruszających normy moralno-obyczajowe danej epoki i
społeczeństwa w zakresie stosunków seksualnych. Potocznie - prostytucja,
seks przedmałżeński i cudzołówstwo.
We współczesnej teologii dodatkowo oznacza oddawanie czci bożkom.
Ale
w Biblii jest nieco inaczej - to przede wszystkim bałwochwalstwo,
kutlty seksualne, zoofila, homoseksualizm, kazirodztwo i zdrada
małżeńska czyli wszeteczeństwo.
Nie ma w Biblii miejsca, gdzie
"nierząd" określa współżycie seksualne przedmałżeński o seksie
małżeńskim nie wspominając. Jak napisałem w poprzedniej notce -
niektóre określone zachowania seksualne poza małżeństwem "nierządem" również
nazywane być nie mogły.
Rozbieżność w rozumieniu znaczenia tego słowa tkwi w tym, że w pierwszych wiekach n.e katolickim derwiszom vulgo Ojcom Kościoła udało się wmówić różnym ludziom, że ich urojenia trzeba brać poważnie.
Istotna uwaga - niemal wszyscy ci derwisze byli ascetami - co oznacza, że mieli porządnie zrytą psyche.
To
prosta i oczywista konsekwencja okładania się kijem, odmawiania sobie
pożywienia, snu i odzienia przy jednoczesnym skupianiu się coraz
głośniej w takich warunkach krzyczących w biednych główkach głosach.
Zastanawiające
- gość który twierdzi, że głosy każą mu jeść kupę i raz w tygodniu
zabić jedną małą dziewczynkę traktowany jest zimnym prysznicem,
krępowany i separowany od społeczności a jeśli jednocześnie inny pan
opowiada że nie wolno człowiekowi się bzyknąć albo "żydzi do gazu" to
robi się go "świętym" i jest moralnym autorytetem.
Drugą zastanawiającą rzeczą jest to, że ascetyzm wyrasta wprost z filozofii pogańskich żarliwie przez papiestwo zwalczanych...
z tajemniczych jednak względów niektóre oczywiście sprzeczne już nie
tylko z Biblią ale z naturą i zdrowym rozsądkiem wykwity ascetyzmu
zostały skwapliwie zaadoptowane.
Z jakichś powodów urojenia panów ascetów obejmowały głównie dwa obszary - obsesje na tle żydostwa i obsesje seksualne.
Mało
ważne czy źródła ich pierdolca nt. seksu biły w jakichś pogańskich
wierzeniach czy zrostach w mózgu spowodowanych ścisłą dietą i
biczowaniami - istotne jest, że nic wspólnego to z Biblijną moralnością
nie miało.
Pora na parę wykwitów intelektualnych:
Tertulian w Ekshortacji do Czystości wali prosto z mostu:
"To
tylko prawa czynią różnicę między małżeństwem a nierządem [fornicatio]
poprzez odmienność w niemoralności a nie przez naturę aktu jako takiego"
"jaka
to rzecz między mężczyzną i kobietą która tworzy małżeństwo i
fornicatio? Zjednoczenie ciał oczywiście[...] dlatego, że akt małżeński
także opiera się na tym co jest istotą nierządu. Zgodnie z tym, najlepiej
jest, gdy mężczyzna nie dotyka kobiety a w konsekwencji dziewictwo
stanowi zasadniczy wymiar świętości ponieważ wolne jest ono od
wszelkiego powinowactwa do nierządu"
Mówiąc wprost - jeśli
przykładny mąż bzyknie przykładną żonę przez dziurkę w prześcieradle w
przykładnej ciemności, choćby w celu spłodzenia potomka - uprawiają oni
nierząd.
Od Tertuliana KAŻDY z "wielkich" teologów katolickich z
Augustynem i Tomaszem z Akwinu na czele twierdzić będzie, że współżycie
seksualne między małżonkami to "nierząd małżeński".
Nie
wierzycie? Termin "matrimonium fornicatio" funkcjonował w najlepsze w teologii
katolickiej do połowy dwudziestego wieku - co łatwo przecież sprawdzić
jeśli kto ma ochotę.
Zerknijmy jeszcze w gąbczasty umysł Tertuliana -
w
dziele "De wirginniibus vellandis" nakazał kobietom zasłaniać twarze
(jak dzisiaj kozojeby) tam też Tertulian stwierdził, że kobiety nie są
stworzone na obraz i podobieństwo Boga bo wzbudzają seksualne pożądanie i
potępił całą płeć piękną, gdyż kusi ona nie tylko mężczyzn ale i
anioły. (Co prawda Biblia powiada, że anioły to istoty bezpłciowe ale co
tam). W De Cultu Feminarum Terulian odleciał już całkiem w kosmos:
"Ty
jesteś bramą przez którą przechodzi diabeł, Ty złamałaś pieczęść owego
drzewa, Ty najpierw zlekceważyłaś boskie prawo, Ty także jesteś tą,
która otumaniła Tego do którego szatan nie potrafił się zblizyć {Znaczy
- do Jezusa) Z Twojej winy, to znaczy ze względu na śmierć musiał
umrzeć Jezus Chrystus"
Następny Ojciec Kościoła - tzw św Hieronim
(nie śmiejcie się - to obok Augustyna i Tomasza z Akwinu najpoważniejszy
teolog) w gniocie "Przeciw Jowinianowi" napisał:
"Zepsucie
łączy się z każdym stosunkiem seksualnym a że niezepsucie jest
wyróżnikiem czystości to nagrody związane z czystością nie mogą należeć
do małżeństwa"
Prosto, jasno i logicznie. Jak bejsbolem w ryj.
Małżeństwo małżeństwem ale
bzykać nie nada a co więcej - Hieronim twierdził, że powtórny ożenek po
owdowieniu to zwykła prostytucja.
Orygenes - następny gigant intelektu twierdził, że podczas stosunku małżonków Duch Święty "opuszcza ich ciała".
Nie
ma nic do rzeczy to, że ostatecznie i Tertulian i Orygenes zostali
nieco później potępieni skoro istotne części ich "teologii" w tym
"teologia seksualna" obowiązują w katolicyzmie do dzisiaj.
Ba - boją się nazwać to śmieciami nawet i protestanci co sporo i o protestantyzmie mówi.
(Naiasem - potępienie tych panów spowodowane było mądrością etapu - po prostu interesy papiestwa wymagały "nowego spojrzenia")
No ok - skoro seks jest be to poszły za tym "prawa":
I tak synod
w Elwirze w 306 roku zakazał kanonem 33 seksu żonatym księżom, W 386
papa Syrycjusz wydał edykt zabraniający bzykanka wszystkim sprawujący
jakiekolwiek funkcje w kościele aż Sabat Laterański wreszcie w 1123
wprowadził celibat. Dla "duchownych" ale i o świeckich nie zapomniano bo
określono szereg dni w roku w których seksić się nie było wolno.
W późnym śwredniowieczu liczba dni w roku bez seksu sięgnęła niemal dwustu.
Dopiero
niespełna sto lat temu tak zwana III Reformacja częściowo "odkryła"
na powrót prawdziwe znaczenia pojęcia fornicatio. Po kolejnym półwieczu na
Vaticanum II również i papiestwo wycofało się z niektórych swoich
nieomylnych i niezmiennych ow zarania dziejów twierdzeń tyczących seksu w małżeństwie.
Ale - częściowo, bo "naprawiono" znaczenie pojęcia fornikatio jedynie w obrębie małżeństwa.
Co
do reszty - wszystko pozostało po staremu czyli słowo "nierząd"
rozumiemy tak, jak chcieli ludzie których oficjalne wypowiedzi
pozwoliłyby dziś zamknąć ich na zawsze w dobrze pilnowanych klinikach
psychiatrycznych.
Prawie czyni różnicę o czym uczy się nawet w reklamach...
Możemy oczywiście sięgnąć do źródła by przekonać
się co też ma ono do powiedzenia na ten temat i jak naprawdę definiuje
ten nieszczęsny "nierząd".
A jest tych definicji w Biblii aż trzynaście:
1. Kult idoli i pogańskich bożków (ex 32)
2. Porzucenie wiary w Boga (Ks, Sędziów)
3. Stosunek seksualny w pogańskich kultach religijnych w tym prostytucja sakralna (Ezechiela 23, Deut 23;18-19)
4. Stosunek seksualny małżonków z kimś spoza związku małżęńskiego (Lewit 20:10)
5 . Stosunek nieżonatego mężczyzny z czyjąś żoną lub narzeczoną (Lewit 18: 20)
6. Kazirodztwo (Lewit 18: 1-18)
7. Homoseksualizm (Lewit 18;)
8. Współżycie seksualne ze zwierzętami (18:23)
9. Orgia (lub jak chcą niektórzy interpretatorzy - kazirodztwo) 18:17
10. Stosunki seksualne kobiet niezamężnych będących pod władzą opiekunów bez ich zgody (Genezis 38)
11. Gwałt (Deut 22:19)
12.
Uwiedzenie rozumiane jako doprowadzenie do odbycia stosunku seksualnego
wbrew woli przez użycie środków psychoaktywnych (Lewit 22:15-16 i ciąg
dalszy opowieści o Sodomie i Gomorze w Genesis 19)
13. Stosunek seksualny podczas menstruacji (Lewit 18:19)
Nie ma nic więcej - powyższa lista wyczerpuje wszystkie sytuacje w których zasadne jest użycie pojęcia "nierząd".
Sporo brakuje do tego, co o tym opowiadają "duchowni" wszelkich obrządków, prawda?
Ale
- zmiany zakresu znaczeniowego słów które umożliwiły potępienie
seksualności jako takiej dotyczą nie tylko słowa fornicatio (nierząd)
ale dosięgły niestety całego katalogu słów i pojęć odnoszących się do seksu,
seksualności i obyczajowości - libido, luxuria, desiderium, adulterium,
amore, in munditia, concupiscentia, delicja i wiele innych
Mało
więc dziwne, że seks w ogóle stanowi w naszym kręgu kulturowym tabu i
trudno w ogóle dojść do ładu z pojmowaniem jego związku z moralnością -
szczególnie jeśli ktoś chce koniecznie posługiwać się rozumem i wnioski
wyciągać w oparciu o sensowne przesłanki.
Można oczywiście albo
słuchać we wszystkim plebana i dostać zajoba porównywalnego z zajobem
ascetów albo rzucić się w drugą skrajność i pieprzyć się ile sił ze
wszystkim co nie da rady uciec.
W następnej części popatrzymy na inne "brzydkie" słowa
4 komentarze:
Co to jest madrosc etapu? Pan Michalkiewicz czasami tez sie tym wyrazeniem posluguje.. O_o
I tu ma dokładnie to samo znaczenie - coś, co przez lata było traktowane jako niewzruszona prawda (albo jako oczywiste kłamstwo) staje się jeśli tylko interesy tego wymagają swoją przeciwnością.
Nie jest to przy tym warunkowane nową myślą czy odkryciem a tylko i wyłącznie potrzebą umocnienia władzy.
Dziekuje!
Nie ma za co
Prześlij komentarz