czwartek, 13 grudnia 2012

Teologia Krzyża

Jakoś nie chce mi się pisać o rzeczach "ważnych", jakoś mnie to znudziło na chwilę.
W sumie to wszystko jest mało istotne, niemal nieważne.
Niniejsza więc (i następna) czytanka będzie o czymś naprawdę ważnym i choć napisałem to już jakiś czas temu publikując na zalonie - pomyślałem że przekleję to tutaj. Rzecz nie straciła na aktualności ani trochę.

Teologia krzyża - czyli teologia wyznawana przez niemal wszystkich protestantów.
Powiada ona, że Dekalog jest istotą kodeksu moralnego chrześcijanina.
Pierwsze cztery przykazania określają horyzontalny stosunek do Boga a pozostałe sześć - wertykalny stosunek człowieka wobec bliźniego.
Teologia krzyża powiada również, że Dekalog zawiera wszystkie istotne przykazania jakie otrzymał i przekazał Mojżesz - wszystkie inne komentują jedynie Dekalog stanowiąc jego uzupełnienie czy wyjaśnienie.
Idą dalej jednak współcześni teologowie w objaśnianiu zawiłego i skomplikowanego tekstu Pisma maluczkim głosząc, że choć to wszystko z tym Dekalogiem prawda to jednak nie cała, bo cała prawda jest taka, że chrześcijan nie obowiązują już prawa, Dekalogi i wszystkie te jakże uciążliwe przepisy bo wszystko, co kultywować winien chrześcijanin, zwłaszcza porządny chrześcijanin to miłość panie dzieju - taka, jaką obdarzył nas Jezus Chrystus.
Opowiada się, że "obowiązują nas teraz tylko dwa przykazania - "Przykazania Miłości" a żeby przypadkiem nie wyszło że ktoś ośmiela się manipulować Pismem to koniecznym jest dodanie, że Dekalog to taki szkielet z jednej strony objaśniający Prawo a z drugiej strony - będący podstawą to tych dwóch, PRAWDZIWYCH przykazań.
Uzasadnia się to (całkiem zresztą zgrabnie) przy pomocy kilku wersów, które za Biblią Warszawską pozwolę sobie przytoczyć
List do Rzymian w rozdziale 13: 8-11
Nikomu nic winni nie bądźcie prócz miłości wzajemnej; kto bowiem miłuje bliźniego, zakon wypełnił. Przykazania bowiem: Nie cudzołóż, nie zabijaj, nie kradnij, nie pożądaj i wszelkie inne w tym słowie się streszczają: Miłuj bliźniego swego jak siebie samego. Miłość bliźniemu złego nie wyrządza; wypełnieniem więc zakonu jest miłość. A to czyńcie, wiedząc, że już czas, że już nadeszła pora, abyście się snu obudzili, albowiem teraz bliższe jest nasze zbawienie, niż kiedy uwierzyliśmy.
Podobnie młwi i Jezus w Ewangelii Mateusza w rozdziale 19:17-19
A On mu odrzekł: Czemu pytasz mnie o to, co dobre? Jeden jest tylko dobry, Bóg. A jeśli chcesz wejść do żywota, przestrzegaj przykazań. Mówi mu: Których? A Jezus rzekł: Tych: Nie zabijaj, nie cudzołóż, nie kradnij, nie mów fałszywego świadectwa, czcij ojca i matkę, i miłuj bliźniego swego, jak siebie samego
i w rozdziale 22:36-40
Nauczycielu, które przykazanie jest największe? A On mu powiedział: Będziesz miłował Pana, Boga swego, z całego serca swego i z całej duszy swojej, i z całej myśli swojej.To jest największe i pierwsze przykazanie. A drugie podobne temu: Będziesz miłował bliźniego swego jak siebie samego. Na tych dwóch przykazaniach opiera się cały zakon i prorocy.

I widać już pozorną niezborność - oto zasada i to jedna z dwóch według Jezusa najważniejszych mówi wprost o miłości bliźniego i to o miłości jaka ma być równa tej, jaką mamy dla siebie a nawet - podobną do tej jaką mamy mieć względem Boga.
Nazywa Jezus tę zasadę nawet przykazaniem - a przecież Dekalogu takiego przykazania nie ma.
Skąd wiec pomysł, że Dekalog to jakiś szkielet?
Aaaa - że te sześć przykazań się w tym jednym streszcza... No, może... ale czytajmy dalej:
W 13 rozdziale Ewangelii Jana znajdujemy słowa Jezusa, które "pomogły" większości współczesnych chrześcijan zawędrować gdzieś, gdzie Jezus wcale nie zamierzał nikogo prowadzić:
Nowe przykazanie daję wam, abyście się wzajemnie miłowali, jak Ja was umiłowałem; abyście się i wy wzajemnie miłowali. Po tym wszyscy poznają, żeście uczniami moimi, jeśli miłość wzajemną mieć będziecie.
No - już lepiej - tu przynajmniej mowa jest o czymś nowym...
Domorośli a niedbali teologowie zatem w nieposkromionej chęci błyśnięcia "nowym światłem" co owocuje w życiu zarówno skokowym wzrostem poważania u maluczkich a i kiesa jakoś od tego pęcznieje doznali olśnienia:
Oto dobry Bóg w trosce o nasze proste umysły (a ostatnmi czasy umysły mamy obciążane coraz to nowymi rzeczami o których trzeba pamiętać - hasła do kont, PINy, gdzie i jak zamataczyć w zeznaniu podatkowym) zredukował swoje wobec ludzi wymagania i cała Ewangelia, cała Dobra Nowina to - MIŁOŚĆ.

Sam Jezus wszak powiedział - "Oto daję wam nowe przykazania w których streszcza się całe prawo" zatem - kochajmy się i wszystko będzie dobrze; całą resztą zajmie się już Bóg.
Brzmi logicznie i "nowe światło" wprost wali po oczach - Bóg jest uosobieniem miłości, z miłości nas stworzył (choć to trochę zgrzyta, bo albo nas kochał przed stworzeniem - a więc niestworzonych albo pokochał nas już po stworzeniu ale to wyklucza, że stworzył nas z miłości - ale nie bądźmy bezczelni i nie wnikajmy w myśli Boga), miłością powodowany złożył z siebie Ofiarę i logicznie brzmi żądanie abyśmy i my odrobinę miłości z siebie wykrzesali.
I to nie tylko dlatego że po tej wzajemnie okazywanej sobie miłości poznają nas inni - i jak uczy doświadczenie każdego chrześcijanina - z płaczem wszyscy zaczną nas naśladować masowo się nawracając :), ale zwłaszcza dlatego, że przecież pamiętamy że to głównie brak miłości - bo cóżby innego? - rozpalał stosy i był powodem paru wojen co zresztą w natchnieniu potwierdził guru Lennon śpiewając w łóżeczku że "wszystko czego nam trzeba to miłość" a Johnny to autorytet niepodważalny.

Otóż wysoko kształceni teologowie bredzący a to o miłości, a to o ekumenizmie a to o niemożności utraty zbawienia świadomie czy też nie - kłamią.
Nie, nie wszyscy oczywiście - przeogromna większość z nich to zwykłe durnie powtarzający bez cienia refleksji to, co powiedziano im na uniwersytetach, na konferencjach i wykładach (ach, jak to brzmi - wykład! konferencja! nie byle co, nie?) albo co se sami już wyczytali dopasowując to, co znaleźli do tego co im tam wcześniej się w głowinach kotłowało.
Wierzą w to co gadają, więc kłamstwa zarzucić im nie można...
Rzecz jasna - co bardziej "twardzi" powtarzać będą, że nic absolutnie w Biblii zmianie nie uległo - oni po prostu odczytują ją "na nowo" a co bardziej oblatani - że "odczytują na nowo biorąc pod uwagę kontekst historyczny, kulturowy i specyfikę języka".
Człek prosty oczywiście żadnego z tych kontekstów należycie rozważyć nie może a będąc z natury leniwym - cieszy się z nowego światła i bo to i nowe możliwości się przecież otwierają przy tak uproszczonym przekazie w nowym, lepszym oświetleniu.
Dajmy na to - kraść co prawda nie wolno bo to przeciw bliźniemu jeszcze póki co, ale już wynagrodzenie za "pracę" można sobie bez wiedzy i zgody właściciela pieniędzy wypłacić - wszak "młócącemu wołowi pyska zawiązywać nie będziesz".
Kłamać też raczej nie wolno ale już na przykład przedstawiając fakty i akcentując okoliczności nieraz od nich odległe i zawierając w wypowiedzi sporą dawkę gdybania można powiedzieć niemal wszystko a i zawsze jakiś wersecik z Pisma uda się dopasować.
No dobrze, jednak mimo wszystko, fajnie byłoby, gdyby owi sułtani egzegezy zanim zabiorą się do odczytywania Pisma "na nowo" poczytali jak to było "po staremu" a najlepiej - jak jest napisane a nie jak chcą to odczytać, ale przecież wymagać za wiele nie można bo te PINy jednak sporo "pamięci operacyjnej" zabierają...
Jak zatem z tymi "nowymi przykazaniami" jest naprawdę?
Otóż znajdują się one (jak zresztą wszystko, co znaleźć można w Nowym Testamencie) w Starym Testamencie i to w dodatku (oj, kłopot!)... poza dekalogiem.

Otóż przykazanie tyczące miłości do Boga jest w PwT 6:5-9
Będziesz tedy miłował Pana, Boga swego, z całego serca swego i z całej duszy swojej, i z całej siły swojej. Niechaj słowa te, które Ja ci dziś nakazuję, będą w twoim sercu. Będziesz je wpajał w twoich synów i będziesz o nich mówił, przebywając w swoim domu, idąc drogą, kładąc się i wstając.Przywiążesz je jako znak do swojej ręki i będą jako przepaska między twoimi oczyma. Wypiszesz je też na odrzwiach twojego domu i na twoich bramach

a to, co dotyczy miłości bliźniego w Kpł 19 14-18
Nie będziesz złorzeczył głuchemu, a przed ślepym nie będziesz kładł przeszkody, ale będziesz się bał Boga swojego; Jam jest Pan. Nie będziecie czynić krzywdy w sądzie; nie będziesz dawał pierwszeństwa biedakowi, ale też nie będziesz miał względów dla bogatego. Sprawiedliwie sądzić będziesz bliźniego swego. Nie będziesz szerzył oszczerstw wśród ludu swojego i nie będziesz nastawał na życie swego bliźniego; Jam jest Pan. Nie będziesz chował w sercu swoim nienawiści do brata swego. Będziesz gorliwie upominał bliźniego swego, abyś nie ponosił za niego grzechu. Nie będziesz się mścił i nie będziesz chował urazy do synów twego ludu, lecz będziesz miłował bliźniego swego jak siebie samego. Jam jest Pan!

Kłopot polega na tym, że te dwa "nowe przykazania" są przykazaniami jednak starymi, przekazanymi przez poczciwego Mojżesza.
Drugi kłopot - że oba te przykazania są poza Dekalogiem.
I trzeci kłopot, najistotniejszy - oto Bóg mówi o tych przykazaniach, że są najważniejsze a apostołowie stwierdzają, ze wszystkie przykazania - WSZYSTKIE - streszczają się w tych właśnie dwóch...

Jakie wynikają z tego konsekwencje?
Ano - po pierwsze - nie jest prawdą jakoby dekalog był streszczeniem przykazań moralnych jakie obowiązują chrześcijanina.
Po drugie zaś - upada mit, rozpowszechniony w niemal wszystkich denominacjach chrześcijańskich jakoby w istocie Mojżesz otrzymał jedynie dziesięć przykazań moralnych od Boga a reszta z ponad sześciuset to albo prawa ceremonialne albo "dla żydów".
Jasne - spora część z tych z górą sześciuset przepisów Zakonu Mojżeszowego dotyczy właśnie ceremoniału i niemało z nich skierowana jest wyłącznie do żydów, ale przecież całkiem dużo pozostaje i takich, które jak najbardziej odnoszą się do współczesnych ludzi, jak choćby zakaz wróżbiarstwa, napiętnowanie homoseksualizmu czy zoofilii albo zakaz wzywania zmarłych i wiele innych.
Dwa największe - zgodnie ze słowami Jezusa - przykazania, oś i sedno chrześcijańskiej moralności znajdujemy poza Dekalogiem i to Dekalog wraz z pozostałymi przykazaniami w nich właśnie się streścił i to dobrych parę lat przed Zmartwychwstaniem Jezusa Chrystusa.
Czyżby więc bibliści i przemądrzy teologowie w małym palcu mający egzegezę a w komputerach zainstalowane greckie i hebrajskie czcionki dla pognębienia maluczkich, owi mędrcy zarówno protestanccy jak i katoliccy opowiadają rzeczy w oczywisty sposób sprzeczne z tym, co każdy może w każdej chwili zweryfikować sam?
Mają nas za idiotów?
Hmm - no wychodzi na to, że jednak tak...
Czemu tak robią? Przecież znakomita większość z nich to szczerze wierzący w prawdziwość głoszonych tez ludzie i ani im w głowie dokonywać jakichś nadużyć czy to dla kasy, czy to dla blichtru czy dla poklasku?
Rzecz warta głębszej analizy - tu napiszę tylko, że niektóre z zasad przekazanych przez Mojżesza podważają współcześnie obowiązującą etykę, zwłaszcza w dziedzinie zachowań seksualnych, zatem deprecjacja prawa Mojżeszowego w całości i pomijanie zawartych w nim nie tyle może nakazów ile pewnych wyraźnych wskazań jest konieczne, bo nagłośnienie ich wywołałoby burzę.
Seks bowiem od zawsze stanowił ulubiony temat rozważań "myślicieli" katolickich (nie bez tego, by i purytańscy protestanci nie starali się życia wszystkim wkoło w tej mierze utrudnić) upatrujących w nim wszelkiego zła a jest nieszczęściem tego świata, że to oni właśnie położyli podwaliny pod współczesną moralność i protestanccy teologowie skupiwszy się na transcendencji - za co im chwała - "przegapili" zmanipulowaną przez katolicyzm ogromną część aktywności człowieka powielając wykrzywione i oczywiście nieprawdzie tezy jakie przeforsowali swego czasu zaślepieni doktrynerzy papiescy.
Skutek jest oczywisty, bowiem Biblia stanowi całość i każdy aspekt w niej poruszany powiązany jest ściśle z innymi - i jak nie sposób oczekiwać czystych fraz od orkiestry w której kilka instrumentów jest zepsutych tak też i część biblijnego przesłania brzmi - przy bliższym zastanowieniu się - fałszywie.
W każdym razie - jak widać chrześcijanie karmieni są powszechnie nie tyle może Ewangelią ile fałszywą teologią
Ma to rzecz jasna głębsze implikacje ale o tym w następnej notce.

Dla ciekawskich a zapominalskich - Dekalog mozna znaleźć  tu:Wyj 20: 1-17 i PwtP 5: 6-21

Brak komentarzy: