sobota, 8 września 2012

Post scriptum do jednej z wcześniejszych notek.


Kazano mi uzupełnić tę notkę, bo sam podobno przedstawiam się tam w złym świetle.
Być może - proszę, oto dodatkowe oświetlenie.

Decyzja o olaniu ubezpieczenia została podjęta przeze mnie całkowicie świadomie - zdawałem sobie sprawę z konsekwencji.
Podjąłem pewne ryzyko (choć nie do końca prawdą jest, że zupełnie zaniedbałem troskę o zabezpieczenie na wypadek chorób czy "na starość") i uważam, że opłaciło mi się ono sowicie.
Nie jest też tak, że wyłudzam nienależne mi świadczenia - skoro nie płaciłem ubezpieczenia to nie należy mi się pomoc od państwowej służby zdrowia.
Nic z tego - jestem nie tylko człowiekiem uczciwym ale i praworządnym.
Po pierwsze - jestem obywatelem tego państwa i płacę tu podatki, z których to podatków państwo raczy pokrywać część kosztów funkcjonowania służby zdrowia.
Podatki to - że przypomnę - finansowanie usług świadczonych przez państwo.
Po drugie - traktuję stanowione prawo serio i jeśli Konstytucja powiada, że każdy obywatel jest równy wobec prawa to prawo wymagać, by było to respektowane.
Po trzecie - skoro państwo a) łoży niemałe środki nie pytając o ubezpieczenie na "leczenie" alkoholików i narkomanów (i parę innych grup chorych) którzy zachorowali niejako "na własne życzenie", skoro państwo bierze na siebie również ciężar finansowania leczenia więźniów pozostających poza ubezpieczeniem to i ja (opierając się na Konstytucji) mam prawo domagać się leczenia - nawet jeśli mój zawał spowodowany był wyłącznie "złym prowadzeniem się".
Po czwarte wreszcie - skoro państwo wzięło na siebie - jak wynika z Konstytucji - obowiązek ochrony życia, nie tylko w zakresie umożliwieniu dostępu do usług medycznych ale finansując je i bez namysłu finansuje ratowanie (i późniejsze leczenie) ludzi, którzy dla zabawy ryzykują życie - łażący po górach, pływający po pijaku itd to i ja mam prawo do tego samego - wszak zawał jest bezpośrednim zagrożeniem życia, czyż nie?

Informuję też zainteresowanych, że naprawy zębów, zakup okularów, leczenie zaziębień i nieco poważniejszych chorób finansowałem zawsze z własnych środków.

Brak komentarzy: