W roku 1987 byłem dwadzieścia pięć lat młodszy.
Wcześniej jako
"młody gniewny" dość mocno pyskowałem na ówczesną komunę i wiele nie
brakło bym uwikłał się w jakieś działania "niepodległościowe".
Archiwum
- maja 2013 (1)
- kwietnia 2013 (1)
- marca 2013 (1)
- grudnia 2012 (5)
- listopada 2012 (7)
- października 2012 (4)
- września 2012 (7)
- sierpnia 2012 (2)
- lipca 2012 (5)
- czerwca 2012 (23)
wtorek, 27 listopada 2012
poniedziałek, 19 listopada 2012
Konkluzja 2
Zostałem zaszczycony kilkoma mailami od ludzi oburzonych moim cyt: "Wściekłym atakiem na Kościół Katolicki".
Odpowiem tutaj.
Po pierwsze - ten blog jest skierowany do ludzi myślących o inteligencji równej co najmniej inteligencji owczarka niemieckiego.
Dlatego wyjaśniam teraz dwa razy (pierwszy i ostatni):
Jeśli ktoś nie rozumie, że doprowadzenie ludzi do stanu w którym oczywiste i zwyczajne zachowania wypływające wprost z ludzkiej natury oni sami traktują jak zbrodnie z których należy się tłumaczyć, zbrodnie zagrożoną bardzo dotkliwymi sankcjami jest niezawodnym sposobem by wywierać wpływ na nich i podejmowane przez nich decyzje to zapraszam do oglądania fascynującego popołudniowego programu telewizji TVN. Albo do studiowania horoskopu w gazetce którą tam akurat macie.
Tu marnujecie tylko czas
Po drugie - zgadzam się że uwagi jakie robię pod adresem papiestwa zawierają mnóstwo jadu, przykrych określeń i sformułowań.
Ale nie widzę powodu, dla którego nie miałbym złodzieja nazywać złodziejem, zbrodniarza zbrodniarzem, durnia durniem a szubrawca szubrawcem.
Poproszę w przyszłości o wskazanie takiego powodu wraz z rozumnym uzasadnieniem albo się wypchajcie.
Po trzecie - nie atakuję "Kościoła Katolickiego" - jedynie wskazuję, że jest to oparta na kłamstwie, grabieży i zbrodni organizacja przestępcza.
Pisząc cokolwiek na temat papiestwa piszę o wielokrotnie zweryfikowanych faktach wskazując jednocześnie gdzie można samemu dokonać ich potwierdzenia.
Zapraszam i zachęcam do wykazania mi że gdziekolwiek mijam się z prawdą historyczną albo do przedstawienia toku myślowego opartego na faktach i logice prowadzącego do wniosków innych niż moje.
Jeśli tego nie zrobicie - to już Wasz problem, możecie pogrążać się w ciemnocie aż pękniecie. Albo kupić ode mnie niedrogo miłą posiadłość w Krakowie znaną jako Wawel.
Po czwarte wreszcie - nic mnie nie obchodzą Wasze wierzenia, przekonania i światopogląd, naprawdę. Jest mi dokładnie obojętne czy wierzycie w głupoty jakie Wam serwują i czy uraża Was to, co piszę o przedmiocie Waszych wierzeń.
Minimalny wysiłek intelektualny i odkryjecie, że nie piszę o Was i o Waszych poglądach a o czymś trochę innym.
Pozdrowionka :-)
Odpowiem tutaj.
Po pierwsze - ten blog jest skierowany do ludzi myślących o inteligencji równej co najmniej inteligencji owczarka niemieckiego.
Dlatego wyjaśniam teraz dwa razy (pierwszy i ostatni):
Jeśli ktoś nie rozumie, że doprowadzenie ludzi do stanu w którym oczywiste i zwyczajne zachowania wypływające wprost z ludzkiej natury oni sami traktują jak zbrodnie z których należy się tłumaczyć, zbrodnie zagrożoną bardzo dotkliwymi sankcjami jest niezawodnym sposobem by wywierać wpływ na nich i podejmowane przez nich decyzje to zapraszam do oglądania fascynującego popołudniowego programu telewizji TVN. Albo do studiowania horoskopu w gazetce którą tam akurat macie.
Tu marnujecie tylko czas
Po drugie - zgadzam się że uwagi jakie robię pod adresem papiestwa zawierają mnóstwo jadu, przykrych określeń i sformułowań.
Ale nie widzę powodu, dla którego nie miałbym złodzieja nazywać złodziejem, zbrodniarza zbrodniarzem, durnia durniem a szubrawca szubrawcem.
Poproszę w przyszłości o wskazanie takiego powodu wraz z rozumnym uzasadnieniem albo się wypchajcie.
Po trzecie - nie atakuję "Kościoła Katolickiego" - jedynie wskazuję, że jest to oparta na kłamstwie, grabieży i zbrodni organizacja przestępcza.
Pisząc cokolwiek na temat papiestwa piszę o wielokrotnie zweryfikowanych faktach wskazując jednocześnie gdzie można samemu dokonać ich potwierdzenia.
Zapraszam i zachęcam do wykazania mi że gdziekolwiek mijam się z prawdą historyczną albo do przedstawienia toku myślowego opartego na faktach i logice prowadzącego do wniosków innych niż moje.
Jeśli tego nie zrobicie - to już Wasz problem, możecie pogrążać się w ciemnocie aż pękniecie. Albo kupić ode mnie niedrogo miłą posiadłość w Krakowie znaną jako Wawel.
Po czwarte wreszcie - nic mnie nie obchodzą Wasze wierzenia, przekonania i światopogląd, naprawdę. Jest mi dokładnie obojętne czy wierzycie w głupoty jakie Wam serwują i czy uraża Was to, co piszę o przedmiocie Waszych wierzeń.
Minimalny wysiłek intelektualny i odkryjecie, że nie piszę o Was i o Waszych poglądach a o czymś trochę innym.
Pozdrowionka :-)
sobota, 17 listopada 2012
Konkluzja
No dobra - pora na konkluzję.
Powie ktoś: "E tam, czepiasz się papiestwa bo masz na jego punkcie pierdolca. Dobrze, załóżmy że to wszystko prawda, papiestwo rzeczywiście zmieniło znaczenie różnych słów i pojęć przez co inaczej myślimy o seksie. "Lepiej", "gorzej" - w każdym razie inaczej. I co z tego? Jakie to ma w ogóle znaczenie - ostatecznie seks to domena ściśle prywatna i jak niby seksualne zachowania mogą wpływać na inne dziedziny mojego życia? I tak w łóżku robię co chcę - więc o co chodzi?"
Powie ktoś: "E tam, czepiasz się papiestwa bo masz na jego punkcie pierdolca. Dobrze, załóżmy że to wszystko prawda, papiestwo rzeczywiście zmieniło znaczenie różnych słów i pojęć przez co inaczej myślimy o seksie. "Lepiej", "gorzej" - w każdym razie inaczej. I co z tego? Jakie to ma w ogóle znaczenie - ostatecznie seks to domena ściśle prywatna i jak niby seksualne zachowania mogą wpływać na inne dziedziny mojego życia? I tak w łóżku robię co chcę - więc o co chodzi?"
piątek, 16 listopada 2012
Zabawa słówkami
Napiszę dziś o kilku kolejnych słowach i pojęciach z dziedziny
moralności i seksu które w powszechnym rozumieniu znaczą coś zupełnie
innego niż niegdyś a które to zmiany spowodowały niezłe zamieszanie w
sposobie pojmowania świata.
Pozostanie jeszcze konkluzja ale w tej notce się już nie zmieści...
Skoro już przypisano seksowi jako zjawisku i w ogóle seksualności negatywny wydźwięk - należało zająć się i innymi słowami, nie wolno bowiem stanąć w połowie drogi. Ściema musi być możliwie kompletna.
Pozostanie jeszcze konkluzja ale w tej notce się już nie zmieści...
Skoro już przypisano seksowi jako zjawisku i w ogóle seksualności negatywny wydźwięk - należało zająć się i innymi słowami, nie wolno bowiem stanąć w połowie drogi. Ściema musi być możliwie kompletna.
sobota, 10 listopada 2012
Wy nierządnicy! Wy...
Słowa. Słowa są ważne. Ludzie porozumiewają się za pomocą słów.
Właściwe rozumienie znaczenia słów warunkuje jakość naszej percepcji
rzeczywistości a nawet w ogóle umożliwia zrozumienie tego, co nas
otacza. Dlatego tak ważne jest by wiedzieć co naprawdę opisuje dane
słowo i równie ważne jest by upierać się przy jego pierwotnym znaczeniu
domagając się dla nazwania nowego/innego zjawiska nowego/innego słowa.
Dlatego teraz "czepię się słówek"
Dlatego teraz "czepię się słówek"
poniedziałek, 5 listopada 2012
Seks przed- i pozamałżeński.
(ciąg dalszy)
Nie musicie wierzyć mi na słowo - każdy z Was może dokonać własnej analizy tego, co poniżej napisałem.
Nauczcie się hebrajskiego i greki, pogrzebcie w słownikach albo poszukajcie kogoś wiarygodnego, kto zna te języki.
Nie musicie wierzyć mi na słowo - każdy z Was może dokonać własnej analizy tego, co poniżej napisałem.
Nauczcie się hebrajskiego i greki, pogrzebcie w słownikach albo poszukajcie kogoś wiarygodnego, kto zna te języki.
Dupczenie - czyli ściema tycząca każdego.
(Znowu notka w dwóch albo nawet i trzech częściach. Ale obiecuję się z tym uwinąć w kilka dni)
Pan Orwell chyba jako pierwszy odważył się napisać, kiedy usunie się z języka jakieś pojęcie albo nada mu się zupełnie inne znaczenie to nie sposób potem prawidłowo wyartykułować myśli.
Na przykład: w reklamach - zauważyliście? - nic nie śmierdzi.
Pan postawił klocka w kiblu ale używa odświeżacza, żeby pozbyć się "brzydkiego zapachu".
Zapaśnicy mocują się na salce ale tam wcale nie śmierdzi/cuchnie/wali/capi - tam "brzydko pachnie".
Wiem, wiem - to marketingowy wymóg bo marka nie może kojarzyć się z czymś negatywnym - ale co powiecie o tolerancji ?
Pan Orwell chyba jako pierwszy odważył się napisać, kiedy usunie się z języka jakieś pojęcie albo nada mu się zupełnie inne znaczenie to nie sposób potem prawidłowo wyartykułować myśli.
Na przykład: w reklamach - zauważyliście? - nic nie śmierdzi.
Pan postawił klocka w kiblu ale używa odświeżacza, żeby pozbyć się "brzydkiego zapachu".
Zapaśnicy mocują się na salce ale tam wcale nie śmierdzi/cuchnie/wali/capi - tam "brzydko pachnie".
Wiem, wiem - to marketingowy wymóg bo marka nie może kojarzyć się z czymś negatywnym - ale co powiecie o tolerancji ?
Subskrybuj:
Posty (Atom)